niedziela, 28 czerwca 2015

Prolog


Pierwszego września jak co roku na peronie dziewięć i trzy czwarte panował niewyobrażalny harmider. Dzieci biegały po peronie, rodzice głośno nawoływali swe pociechy, sowy oraz koty obijały się o pręty swych klatek wydając z siebie nie stworzone odgłosy. Jedenestoletnia dziewczynka szła powoli brzegiem peronu wraz ze swymi rodzicami. Jej ojciec wsiadł z nią do pociągu i włożył walizkę na półkę bagażową. Po czym wyszli na peron, aby się pożegnać. Ucałowała matkę i ojca, nie oglądając się wsiadła do pociągu. W jej przedziale siedziała już piątka osób. Dziewczynka usiadła na miejscu przy oknie i odezwała się do towarzyszy podróży.
- Czy wasze matki też tak okropnie histeryzowały?
- Tak.. u mnie tak zawsze jest.- odparł blondyn siedzący na przeciwko niej.
Reszta dzieci skinęła głowami potakująco. Drzwi przedziału otworzyły się i stanęła w nich Millicenta Bulstrode.
- No wreszcie… Nie mogłam was znaleźć!
- No, ale znalazłaś, a my już mieliśmy nadzieję…
- Nie bądź złośliwa Ann. - powiedział Draco
- Ale ja nie jestem złośliwa. Tylko żartowałam.
- Nie zaczyna się zdania od ale,Ann, znamy doskonale te twoje żarciki. - odparła dziewczynka spod okna.
- Agnes, Agnes, Agnes ty je znasz na pewno w końcu jesteś dla mnie jak siostra.
- Dobra, dobra koniec tej bezsensownej dyskusji. Zajmijmy się czymś produktywnym. - powiedział czarnoskóry chłopak.
- Popieram Blaise’a- krzyknął wysoki brunet.
Millicenta zajęła jedno z wolnych miejsc.
- To co? Eksplodujący dureń? - zaproponował Draco
- Ok
- Super
- Dla mnie bomba.
Gra toczyła się, aż do zmierzchu. Nagle Ann przerwała grę i zapatrzyła się za okno.
- Ann co się dzieje?
- Nic Agnes, poprostu boję się trochę.
- Nie martw się za dwie godziny będzie po wszystkim.
- Jeśli nie trafię do Slytherinu?
- Na pewno trafisz. Twój ród od pokoleń zamieszkuje ten dom. Czemu miałabyś odbiegać od normy?
Agnes miała rację. Ann Crowley trafiła do Slytherinu, tak jak i Draco Malfoy, Zabini Blaise i Millicenta Bulstrode. Z całej paczki przyjaciół do przydziału została tylko Agnes. Z każdym nazwiskiem w jej żołądku zaciskał się coraz większy supeł. W końcu to nastąpiło. McGonagall ją wyczytała.
- Snowwood Agnes!
Dziewczynka wyszła czując się coraz gorzej. Supeł w jej żołądku zaciskał się coraz bardziej. Powoli siadła na stołku, a McGonagall założyła tiarę na jej głowę.
- Hmm. Gdzie by cię tu przydzielić. Nie masz w sobie cech puchonów, to pewne. Jesteś odważna,a le nie ślepa jak gryfoni, więc dom lwa odpada. Jesteś inteligentna i posiadasz pociąg do wiedzy. Są też w tobie cechy ślizgońskie. No cóż, to wybory świadczą o człowieku. Wybieraj Revenclaw czy Slytherin?
- Slytherin.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- Dobrze, to twój wybór. Mam nadzieję, że nie będziesz go żałować.
- Nie będę.
- SLYTHERIN!
Agnes wyjątkowo zadowolona z siebie  zeszła ze stołka odłożyła na niego tiarę i w miarę spokojnym krokiem ruszyła do stołu ślizgonów. Usiadła obok towarzysza z pociągu jej przyjaciela Charlesa Tallisa ucznia czwartego roku.
- Charlie pokaż mi tego naszego sławetnego opiekuna, o którym tyle opowiadałeś w pociągu. - powiedziała.
- Ness widzisz tego gościa w turbanie? Obok niego siedzi mężczyzna cały ubrany na czarno, to właśnie Severus Snape.

Mam nadzieję, że się spodoba. Dziękuję Alysann mojej becie, z którą zakończyłam już współpracę. To były owocne dwa lata przy różnych blogach kochana...

1 komentarz: