niedziela, 5 lipca 2015

Rodział III


W lochach jak zwykle było chłodno. Agnes szła powoli korytarzem słysząc jak echo jej kroków odbija się od ścian. Bała się tej lekcji, wiedziała, że nie umie kontrolować swojego zachowania i choć Millicenta będzie jej pilnować coś może się wydać. Pchnęła lekko drzwi od sali Snape’a, które ustąpiły pod naciskiem dłoni. Zawsze były otwarte po to aby uczniowie mogli wejść do sali przed dzwonkiem. Profesor lubił kiedy wszyscy uczniowie byli na miejscach równo z dzwonkiem. W sali nie było nikogo. Agnes podeszła do swojego stolika i usiadła przy nim. Wyciągnęła swoją książkę i próbowała czytać jednak wszystkie jej wysiłki nie powiodły się. Po chwili do sali weszła Millicenta.
  • Millie czemu siedziałaś dziś na transmutacji z Longbottomem co?
  • Och no bo wiesz.. Ja zawsze siadam z kim wypadnienie, nie mam stałego “partnera” do siedzenia.
  • No przecież masz mnie!
  • Tak.. Jak akurat nie siedzisz z Ann, albo Draconem…
  • Ale to nie ta..
  • Nie nie tłumacz się nie mam ci tego za złe  Draco to twój chłopak więc to oczywiste, że chcesz z nim siedzieć, a Ann to twoja przyjaciółka od zawsze nigdy nawet nie próbowałam między was wchodzić. Siadłam poprostu z Longbottomem bo chciałam usiąść blisko i to było jedyne miejsce.
  • Naprawdę Millie? Nie kłam. Mogłaś siąść z Pansy, siedziała tuż za tobą. Druga ławka to nie aż tak daleko.
  • No dobra.. Powiem ci bo jesteś moją przyjaciółką, ale nie teraz tylko wieczorem.
Kiedy Millicenta kończyła zdanie drzwi od klasy zamknęły się z trzaskiem. Za biurkiem w całej swej glorii stanął nie kto inny jak Postrach Hogwartu, Opiekun Slytherinu, Mistrz Eliksirów Severus Snape. Powiódł swoim spojrzeniem po klasie po czym machnął różdrzką i na tablicy  pojawiły się ingrediencie oraz sposób wykonania.
  • Otwórzcie podręczniki na stronie 394, macie tam przepis na Lessuslapideus. Eliksir ten niweluje skutki zmęczenia i daje siłę na następne 24 godziny. Macie na uważenie go 1,5 godziny, fiolki z eliksirem lądują u mnie na biurku.
I tak zaczęła się kolejna dwugodzinna lekcja wytężonej pracy. Na początku Snape siedział przy swoim biurku i coś pisał, ale później wstał i zaczął przechadzać się pomiędzy kociołkami. Kociołki gryfonów jak zwykle zbierały złośliwe komentarze, natomiast kociołki ślizgonów, albo pochwały albo nie komentował ich w ogóle.
Teraz przyszła ich kolej.  Ręce Agnes drżały tak, że musiała wsadzić je pod ławkę.
  • Dobrze panno Bulstrode, kolor powinien być trochę inny, ale nie najgorzej.
  • Panno Snowwood, pani eliksir jest trudny do zaakceptowania, nie skupia się pani dostatecznie.
Severus Snape przeszedł do kociołka Dracona, a Agnes myślała, że zwymiotuje z nerwów. Zawiodła go tak strasznie go zawiodła i zawiodła samą siebie. Jak mogłam się nie skupić? Czy on tak bardzo mnie rozprasza? Co ja zrobiłam? Mam mu zaimponować, a nie robić z siebie tak ogromną kretynkę! Boże co ja najlepszego zrobiłam! Co ze mną jest nie tak! Jestem kretynką! Ja nie mam u niego szans! Nigdy nie zwróci uwagi na taką osobę jak jak! Bo kim ja jestem? Stanowczo brzydsza wersją swoje matki! Pogratuluj sobie Agnes Snowwood swojej własnej głupoty!


Agnes zaraz po zakończeniu lekcji wypadła z sali jak burza i biegiem udała się do swojej sypialni, gdzie prawdopodobnie  żuciłaby się na łóżko i wypłakiwała sobie oczy gdyby nie Millie wraz z Ann. Wpadły zaraz za nią do pokoju. Ann siadła na swoim łóżku, a Millie tuż koło Agnes.
  • No Ness nie ma o co płakać. Nic w sumie się nie stało. Powiedział tylko, że eliksir jest za słaby jak na ciebie, a w sumie to całkiem dobry. No nie płacz Ness następnym razem pójdzie ci lepiej. Wstań, doprowadź się do porządku i chodźmy na kolację. - mówiła Millie uspokajającym tonem.
  • Właśnie! Ma rację choć Ness, nie będziesz sobie wypłakiwać oczu przez naszego Mistrzunia. - jak zwykle taktownie stwierdziła Ann
  • Wy nic nie rozumiecie!
  • Czego nie rozumiemy Ness?
  • Straciłam u niego szansę! Zawiódł się na mnie! Zrobiłam eliksir gorzej od Granger! Nie chcę robić w sumie dobrych eliksirów. Chcę je robić perfekcyjnie.
  • Nie miałaś stracić jakiej szansy. Kiedy się czegoś nie ma nie można tego stracić. Ty musisz się postarać, aby zyskać u niego szansę! Wiec wstań, ogarnij się, uczesz włosy i idź z nami na kolację!
  • Może w sumie masz rację… Tak zrobię, ogarnę się i pójdę na kolację.
  • Nie nie pójdziesz.
  • Co ty dajesz Millie! - wykrzyknęła Ann
  • Nie pójdzie bo musi iść do Snape’a w związku z zajęciami dodatkowymi tak jak ja już byłam, a ty dopiero jutro pójdziesz. Nie zdąży na kolację. Ogarnijmy cię Agnes, a później ty pójdziesz do profesora, a my do kuchni po bardzo późna kolację.
Agnes powoli zeszła z łóżka i siadła przy toaletce z lustrem. Drżącą ręką wzięła szczotkę i zaczęła czesać swoje lekko skręcone włosy. Doszła do wniosku, że są całkiem ładne, mają taki chłodny odcień brązu.
  • Co się tak sobie przygadasz co?- spytała Millie - Ładnej dziewczyny nie widziałaś?
  • Co ty mówisz Millie nie jestem ładna.
  • Piękna, nie. Ładna jak najbardziej. Masz geste zdrowe włosy, idealną, bladą cerę o której marzy nie jedna dziewczyna, wyglądasz jak zrobiona z marmuru, cera bez skazy i te duże zielone oczy w kształcie migdałów które tak ładnie lśnią.
  • Ale jestem gruba..
  • Cytując pewną dobrze znaną mi osobę” nie zaczyna się zdania od ale”, a co do twojej figury nie jesteś gruba masz poprostu kobiece kształty tak jak Ann. Nie muszę ci przypominać, że panowie nie lubią ‘wieszaków” prawda?
  • Szczególnie tacy dorośli panowie jak Severus Snape! - Ann dorzuciła swoje trzy grosze.
  • Dobra, dobra wierzę wam! - Agnes podniosła dłonie w geście poddania się chichocząc  - Idę do profesora bo zostało tylko 5 minut a mam kawałek.

Agnes wyszła z pokoju i spokojnie ruszyła gu gabinetowi Mistrza. Czuła jak łomocze jej serce, jeszcze tylko 10 metrów zapuka i go zobaczy. Tego na punkcie którego wariuje od 5 klasy. Jeszcze tylko kilka kroków. I jest. Uniosła rękę i zapukała. Zza drzwi dobiegło ją zdenerwowane Wejść!. Otworzyła drzwi i ku jej zdziwieniu spostrzegła, iż profesor nie jest sam. W dwóch fotelach stojących naprzeciw biurka ktoś siedział. Ktoś kogo Agnes najmniej się tu spodziewała, szczególnie o tej porze.


Przepraszam za jakość. To było betowane, ale beta się nie spisała. Pisane dwa lata temu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz