czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział IX

Spóźniony jeden dzień, ale jest. Trochę dziwny i depresyjny. Dużo angstu. Zapraszam


Severus Snape wstał tego ranka w wyjątkowo podłym nastroju. Światło raziło go w oczy, a
kiedy chciał wstać z posłania poczuł przeszywający ból w kręgosłupie. Rozejrzał się powoli
po pokoju i zorientował się, że spał w salonie. Jak to możliwe? Czyżby aż tak się wczoraj upił, że nie dotarł do sypialni? Nagle ze zdwojoną siłą wróciły do niego wspomnienia dnia wczorajszego. Koszmarna noc na zebraniu śmierciożerców, która skutkowała bólem głowy cały poranek. Lekcja eliksirów z siódmorocznymi, kiedy zobaczył TEN grzebyk wpięty w kok Agnes Snowwood. Oszołomiła go jego głupota. Po co podchodził do niej tak blisko? Po co dotykał tego przeklętego grzebienia, a później jej włosów? Kiedy poczuła jego dotyk wzdrygnęła się, jakby dotknęło jej coś okropnego. Skarcił się za myśli o niej. Wiedział, że zbyt się nią interesuje, ale pociągała go. Oczywiście w sensie stricte fizycznym. To nie było nic głębszego. Przypomniał mu się atak dziewczyny i ten szalony rozbiegany wzrok, a
teraz ona w najlepsze śpi sobie w jego łożu. Stary piernik i te jego durne polecenia. Weź ją Severusie, zaopiekuj się! Czy on jest niańką dla siedemnastolatek, do cholery?! Oczywiście, czasem zdarzały się tego typu precedensy. Oczywiście, że wiedział więcej o magomedycynie niż Poppy, ale to nie zmieniało faktu, że sam nie potrafił określić dolega tej dziewczynie. Nigdy nie widział podobnego ataku. Dziewczyna do tej pory jest nieprzytomna, a Severus sam nie wiedział co ma dalej robić. Próbować ją ocucić czy może pozostawić w dziwnym sennym letargu... Nie chciał jej dodatkowo zaszkodzić. Kontaktował się już z jej rodzicami, ale nie mieli bladego pojęcia co jej dolega. Powoli wstał z łóżka, narzucił na siebie szlafrok i ruszył chwiejnym krokiem do sypialni. Jego podopieczna leżała w bezruchu i jedyną rzeczą świadczącą o tym, że żyje był cichy, nierówny oddech. Severus pospiesznie wyjął swoje szaty z dużej, ciemnej szafy i poszedł do łazienki. Jednostajny szum wody odrobinę ukoił jego ból głowy. Po półgodzinie, kiedy był już ogolony, uczesany i ubrany wreszcie poczuł się jak człowiek. Ponownie wszedł do sypialni i rzucił na dziewczynę kilka zaklęć diagnozujących. Jeden z odczytów był stanowczo niepokojący. Coś działo się z jej emocjami. Wyglądało to tak jakby ktoś wyrzucił z jej głowy wszelkie myśli i uczucia. Była… hmm… pusta w środku. Jej organizm podtrzymywał jedynie funkcje życiowe. Severus pochylił się nad Agnes i już miał jej dotknąć, kiedy martwą ciszę kwater mistrza eliksirów przeciął krzyk przerażenia wydobywający się z ust dziewczyny. Zaczęła miotać się po łóżku, kopać i drapać powietrze. Severus przeczuł, że dostała kolejnego ataku. W pewnym momencie tak jak się zaczęło, tak się skończyło. Agnes leżała na plecach w absolutnym bezruchu i oddychała płytko. Nagle otworzyła szeroko oczy i usiadła bez chwili wahania. Powoli odwróciła głowę w jego kierunku i zamarła.
- Dz…dzień dobry, profesorze. G – gdzie jestem?
- Jesteś w mojej sypialni. Miałaś wczoraj w nocy atak, przed chwilą zresztą też.
- Tak? Naprawdę? Znów mam ataki? – Wypaliła nagle.
- Znów? To znaczy, że miała już kiedyś pani ataki?
- Tak, ale to nic ważnego. – Szepnęła patrząc się na swoje dłonie.
- Wie pani czym są spowodowane?
Dziewczyna wymamrotała coś niewyraźnie pod nosem uporczywie wpatrując się w czarną pościel.
- Słucham? Niedosłyszałem.
- To wszystko przez ciemność…
- Przeraża panią ciemność?
- Tak. To jeszcze fobia ze wczesnego dzieciństwa, ale byłam pewna, że mi przeszło.
- Czemu bała się pani ciemności w dzieciństwie?
- Profesorze, czy muszę odpowiadać na to pytanie?
- Wolałbym, żeby mi pani odpowiedziała. Jest pani uczennicą mojego domu. Wbrew
powszechnemu przekonaniu martwię się wami wszystkimi i chcę wam pomóc.
- Dobrze. Jak zapewne pan wie do piątego roku życia wychowywała mnie babcia, ponieważ rodzice byli zajęci badaniami nad transmutacją cząstek elementarnych na
terenie bieguna północnego. Babcia miała…hmm specyficzny sposób karania mnie.
- Co to był za sposób?
- Ciężkomi o tym mówić profesorze, ale zamykała mnie w szafie, kiedy moje
zachowanie jej się nie spodobało. To dlatego boję się ciemności i małych przestrzeni.
Severus spojrzał ze zdziwieniem na dziewczynę, a może powinien powiedzieć kobietę? Jej twarz była ściśnięta bólem, a po policzku spływała pojedyncza łza. Przypomniało mu się jego własne dzieciństwo. Mimo, że miał ojca tyrana nigdy nie był karany w ten sposób. Nie mógł sobie nawet wyobrazić, co musiało przeżywać trzyletnie dziecko w takim zamknięciu.
Powoli usiadł na łóżku i wyciągnął dłoń w stronę Agnes, ale ona się uchyliła. Wydawała się być samowystarczalna, jak gdyby nie potrzebowała niczyjej litości, ani opieki. Teraz wreszcie zrozumiał co wywołało atak. Ciemność i samotność. O tak, on znał świetnie to uczucie kiedy demony przeszłości rujnowały teraźniejszość. Powoli otrząsnął się ze smutnych rozmyślań.
- Jak się pani czuje? Chodzi mi oczywiście o stronę fizyczną. Nie wiem czy pani
pamięta, ale zemdlała pani wczoraj na eliksirach.
- Tak, pamiętam profesorze, ale to też mogę wyjaśnić. Całą wczorajszą noc śniłam
koszmary. To wszystko ze zmęczenia nic ponadto. Dodatkowo nie zjadłam
porządnego śniadania. Czy mogę już iść do dormitorium?
- Tak, może pani. Jak się pewnie pani domyśla, jest zwolniona z dzisiejszych zajęć.
Przyślę do pani sypialni skrzaty ze śniadaniem.
Severus snape był prawie w drzwiach, kiedy obrócił się do Agnes po raz ostatni.
- Pani szlaban zostaje anulowany. Nie musi pani już przychodzić.
Z tymi słowami zamknął za sobą drzwi sypialni i ruszył ku pracowni eliksirów. Szedł szybko długim, zimnym, kamiennym korytarzem nie rozglądając się na boki. W jego głowie nadal panował mały chaos po osobliwym wyznaniu dziewczyny. Jak mógł się nie zorientować, że Snowwood była w tak okrutny sposób karana? Teraz widział to w jej zachowaniu, ale jak mógł tego nie dostrzec wcześniej? Pomyślał ze smutkiem, że ta kobieta pomimo młodego wieku była podobna do niego. Pokiereszowana psychicznie. Obydwoje mieli fobie ciężkie do przezwyciężenia. Nagle w sercu mężczyzny zaczął kiełkować smutek. Żal mu było dziewczyny. Postanowił sobie, że postara się jej w jakiś sposób pomóc. Stanął przed ciężkimi drzwiami i otworzył je z rozmachem. Wszedł do sali trzaskając o futrynę i ze złością
spojrzał na tą bandę pierwszorocznych matołów, którą przyszło mu uczyć. To był nowy dydaktyczny eksperyment Dumbledore. Gryfoni i Puchoni na raz. To był stanowczy koszmar. Nie było lekcji żeby coś nie eksplodowało. Kiedy już miał siąść z biurkiem klasą wstrząsnęła potężna eksplozja.

1 komentarz:

  1. Ach ten Severus Snape! Wybrałaś trudny i osobliwy materiał na POVA, ale udało ci się. Proszę o więcej rozmyślań Seva ! Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń